czwartek, 5 października 2017

Szydełkowy...

... szczurek dla mojego siostrzeńca ;).
Wyszedł całkiem spory i ...  lekko obrażony.
Zauważyłam, że kiedy zabieram się za robienie maskotek ( czy to szyjąc, czy szydełkując), niewielki mam wpływ na ich charakter...Wystarczy, że coś się krzywo przeszyje, czy oczko w szydełku jedno więcej i maskotka zyskuje swoją indywidualność.
Każda moja ingerencja, czy chęć "naprostowania tworu" na zaplanowaną wersję spala na panewce.
Ten szczurek miał być pierwotnie owieczką...
No cóż, nie chciał nią być ;).
(Może stąd ta zniesmaczona mina hihi)




Niedługo pokażę Wam słonia, który nie chciał być myszą :).
:*

1 komentarz: